“Nawet najłagodniejsze płyny do prania podrażniają skórę mojego dziecka” – skarżą się często rodzice, których maluchy cierpią na alergię czy atopowe zapalenie skóry. Czy to możliwe, że produkt oznaczony jako “hipoalergiczny” albo “dla dzieci” nadal może uczulać? Okazuje się, że tak. Diabeł tkwi bowiem w szczegółach, a konkretnie – w etykiecie. Na co zwrócić uwagę i jak nie dać się marketingowym chwytom? Podpowiadamy!
Zacznijmy od tego, co oznacza termin “hipoalergiczny”. Przedrostek “hipo–” pochodzi z języka greckiego i tłumaczy się go jako: “mniej”. Hipoalergiczny to więc “mniej alergizujący” – a nie wbrew obiegowej opinii – całkowicie pozbawiony tych właściwości. Dzieje się tak, ponieważ alergia jest kwestią bardzo indywidualną. Praktycznie nia ma bowiem substancji, co do której możemy być w 100% pewni, że nikogo nie uczuli.
Nie zmienia to jednak faktu, że kupując produkty “hipoalergiczne”, oczekujemy, że ryzyko zmian skórnych czy podrażnień będzie zredukowane do minimum. Ma to szczególne znaczenie w przypadku niemowląt oraz małych dzieci. Ich skóra jest delikatna, przez co bardziej narażona na działanie czynników chemicznych. Ale problem może dotknąć osób w każdym wieku.
Ufaj składowi oraz certyfikatom
Co ciekawe, ani w Polsce, ani w całej Unii Europejskiej, nie istnieją regulacje dotyczące tego, które produkty mogą reklamować się “hipoalergicznością”. W efekcie wielu producentów nadużywa tego terminu, a w składzie ich środków znajdziemy substancje powszechnie uważane za alergizujące. Na czarnej liście są m.in. syntetyczne zapachy, sztuczne barwniki oraz konserwanty. Dlatego tak ważne jest, aby przed zakupem przeczytać etykietę i unikać składników z “wysokim potencjałem alergennym”.
A co w sytuacji, gdy nazwy związków chemicznych mało nam mówią albo – nie mówią nic? Wtedy warto zaufać certyfikatom, np. AllergyCertified. Innym certyfikatem, który zapewnia nam w tej kwestii większe bezpieczeństwo niż sama deklaracja producenta, jest ICEA.
– ICEA (Ethical and Environmental Certification Institute) to znak ekologiczny przyznawany produktom, które powstają w poszanowaniu środowiska i ludzkiej pracy. Aby go otrzymać, należy spełnić szereg rygorystycznych wymagań. Produkt musi być na przykład kontrolowany na wszystkich etapach produkcji, nie może zawierać konserwantów, sztucznych barwników, stabilizatorów i organizmów genetycznie modyfikowanych. Musi być też bezpieczny dla alergików i osób z wrażliwą skórą, a także powstawać w min. 95% ze składników pochodzenia naturalnego, koniecznie z ekologicznych źródeł – mówi Anna Orłowska – Orłowicz, polski przedstawiciel marki środków czystości Synergetic, której płyny do prania oraz do płukania jako nieliczne na polskim rynku mogą pochwalić się certyfikatem ICEA.
Ale kupując produkty ze znakiem ICEA, dbamy nie tylko o nasze zdrowie, ale także o środowisko naturalne.
– Środki czystości Synergetic nie zawierają żadnych substancji uznawanych za niebezpieczne, zarówno dla człowieka, jak i natury. Są też całkowicie biodegradowalne, co oznacza, że ulegają rozkładowi przez bakterie występujące w przyrodzie. To holistyczne podejście do problemów, z jakimi zmagamy się współcześnie – to znaczy “epidemią alergii” oraz zanieczyszczeniu planety – zwraca uwagę Anna Orłowska – Orłowicz.
Hipoalergiczny płyn do prania i płukania – jak wybrać najlepszy?
Aby nie zgubić się w gąszczu płynów, proszków i kapsułek, a przede wszystkim – nie testować ich w ciemno, szukajmy producentów, którzy stawiają się ekologiczne rozwiązania. Dzięki temu mamy pewność, że składniki użyte do produkcji danego środka, pochodzą ze sprawdzonych źródeł.
Jeśli nasze dziecko ma skłonność do alergii czy przesuszania się skóry, unikajmy też wszelkich kolorów oraz zapachów. Nie dość, że mają one wysoki potencjał alergenny, to silne aromaty mogą po prostu przeszkadzać maluchom. Dziecięce ubranka nie muszą pięknie pachnieć – wystarczy, że będą czyste, pozbawione kurzu oraz roztoczy.